Szukasz prostego sposobu na zgrabną sylwetkę i dobre samopoczucie? Zacznij więcej chodzić! Spacer za miastem, marsz z kijami czy kilkudniowa eskapada z plecakiem – formy ruchu mogą być różne. Naukowcy są jednak zgodni – każda z nich ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie.
Brytyjska organizacja Mind, zajmująca się zagadnieniem zdrowia psychicznego, przeprowadziła badania, w których wzięły udział osoby cierpiące na depresję. Część z nich spędziła popołudnie chodząc po centrum handlowym. Druga grupa badanych udała się na pieszą wycieczkę za miasto. Naukowcy zbadali samopoczucie osób, które wzięły udział w eksperymencie. Okazało się, że ruch na świeżym powietrzu nie tylko wpływa na ogólny stan zdrowia, ale może łagodzić objawy depresji.
Blisko 90 proc. badanych poczuło poprawę nastroju, a u 84 proc. poczucie własnej wartości wzrosło po dniu spędzonym na łonie natury. Odmienne wyniki badacze zanotowali u osób, które zamiast w otoczeniu drzew spacerowały wśród witryn sklepowych. Blisko połowa z nich odczuła pogorszenie nastroju i oceniała się bardziej krytycznie niż przed rozpoczęciem badania.
W zdrowym ciele zdrowy duch
Wnioski publikowane na łamach naukowych czasopism potwierdzają to, co miłośnicy turystyki pieszej wiedzą od dawna. Włóczęga z dala od cywilizacji nie tylko poprawia humor, ale pomaga zapobiegać chorobom, z którymi zmaga się wiele osób żyjących w miastach.
Eksperyment przeprowadzony w austriackich Alpach udowodnił, że regularne pokonywanie wzniesień obniża poziom LDL czyli tak zwanego „złego cholesterolu”, powodującego pojawianie się zmian miażdżycowych. Codzienna aktywność fizyczna pomaga również walczyć z nadmiarem trójglicerydów i pozwala utrzymywać poziom cukru w normie.
Takie wnioski wysnuli austriaccy naukowcy, badając osoby, które codziennie chodziły do pracy pieszo, pokonując wzniesienia. Grupą kontrolną byli uczestnicy badania, którzy dojeżdżali do pracy kolejką linową i wracali schodząc na własnych nogach. Co ciekawe, okazało się, że również u nich stan zdrowia poprawił się, mimo iż wkładali mniej wysiłku w codzienną podróż.
Pół godziny dla zdrowia
Chcąc zadbać o własne zdrowie, nie musimy wyjeżdżać w góry, ani pokonywać stromych wzniesień. Wystarczy chodzić przez 30 do 45 minut dziennie. Pozytywny wpływ tej najprostszej formy ćwiczeń potwierdzają wyniki badań przeprowadzonych w Atlancie. Wśród osób żyjących na przedmieściach i dojeżdżających do pracy samochodami, odsetek mężczyzn z nadwagą wyniósł 45 proc. Panowie mieszkający w centrum miasta, pokonujący niewielkie odległości pieszo, okazali się zdrowsi. Tylko 37 proc. z nich borykało się z nadwagą.
Jeśli dotychczas chętniej niż spacer wybieraliśmy windę lub ruchome schody, to wakacje są doskonałą okazją do zmiany codziennych nawyków. Podczas urlopu możemy wypróbować jedną z odmian chodzenia, które w krajach anglosaskich doczekały się rozbudowanej klasyfikacji.
Najprostszą i wymagającą najmniej przygotowań formą ruchu jest hiking. To nic innego jak piesze wędrówki, odbywające się na łonie przyrody, czasem w lekkim terenie. Regularne uprawianie marszów pozwala ograniczyć masę ciała, obniża ciśnienie krwi i pomaga zadbać o kondycję nawet seniorom lub osobom po przebytych urazach.
O ile hiking, poza dobrym obuwiem, nie wymaga specjalnego ekwipunku, o tyle chcąc spróbować swoich sił w nordic walkingu musimy liczyć się z dodatkowym wyposażeniem w postaci specjalnych kijów. Ta forma rekreacji powstała w Finlandii jako letni trening dla narciarzy biegowych. W ciągu ostatnich lat maszerowanie z kijami staje się coraz popularniejsze w naszym kraju. Nie bez powodu. W porównaniu do marszu, nordic walking angażuje mięśnie klatki piersiowej, ramion i brzucha. Dodatkową zaletą tej formy aktywności jest większe spalanie kalorii, niż przy chodzeniu bez kijów oraz ograniczenie nacisku na kolana, biodra i plecy, co doceniają szczególnie osoby starsze. Najlepsze efekty można osiągnąć stosując specjalne techniki marszu. Przed rozpoczęciem treningów warto zasięgnąć rady instruktora lub zapoznać się z materiałami, dostępnymi w internecie.
Marsz z kijami dla twardzieli
Bardziej intensywną formą aktywności jest trekking. Nazwa wywodzi się od słowa trek, używanego przez białych osadników, żyjących od XVII wieku w Afryce Południowej. W ten sposób Afrykanerzy określali długie piesze wędrówki, odbywające się w ciężkim terenie.
Dziś wyprawy trekkingowe nie są już tak trudne i niebezpieczne jak kiedyś, jednak wciąż wymagają skompletowania specjalnego ekwipunku. Podstawowym elementem wyposażenia są wygodne i nieprzemakalne buty sięgające za kostkę. Wycieczki często trwają kilka dni i są związane z noclegiem pod gołym niebem lub w schroniskach. Dlatego wymagają zabrania ze sobą pojemnego plecaka i namiotu.
– Cechą wspólną trekkingu i nordic walkingu są kije, które na pierwszy rzut oka wyglądają podobnie, jednak mają odmienne zastosowanie. Głównym zadaniem kijów trekkingowych jest zapewnienie równowagi podczas podchodzenia pod strome zbocza – tłumaczy Jarosław Gewinner, przedstawiciel marki Hi-Tec. Odciążają one ramiona i plecy, gdy niesiemy ze sobą ciężki plecak. Są również pomocne przy schodzeniu i pozwalają zmniejszyć obciążenie kolan. Pomimo, iż nowoczesne kije trekkingowe są wykonane z lekkich materiałów, są one znacznie bardziej wytrzymałe niż te, które stosuje się przy nordic walkingu.
Hiking, trekking i nordic walking to tylko trzy spośród wielu różnych form aktywności, opartych na chodzeniu. Wybór jest naprawdę szeroki. Anglojęzyczna Wikipedia wymienia między innymi waterfall hiking czyli wędrówki w poszukiwaniu wodospadów, free hiking, odbywający się poza szlakami turystycznymi, a nawet dog hiking, czyli piesze wycieczki z psem. Określenia można mnożyć, jednak ważniejsza od etykiet jest radość czerpana z kontaktu z naturą i nasze własne zdrowie, od którego dzieli nas zaledwie kilka kroków.